Dwudziesta Trzecia Gwiazda ⭐ Adrianna

No, nie wierzę! Znowu byłam w sali tronowej, a światło słoneczne ponownie wpadało przez wielkie okna, rozjaśniając jeszcze bardziej białe płytki. Spojrzałam na dwa trony stojące na podwyższeniu, ale nie byłam tak zdezorientowana, jak poprzednim razem, kiedy tam byłam. Westchnęła głęboko, a następnie odwróciłam się do wyjścia.


- Mamo! - krzyknęłam w przestrzeń.


Drzwi do pomieszczenia gwałtownie się otworzyły. Na twarzy poczułam delikatny powiew wiatru, który niósł ze sobą silny zapach oceanu. Był tak intensywny, że wiedziałam, że to nie był przypadek. Ruszyłam od razu do wyjścia i skierowałam się na plażę, która rozciągała się niedaleko pałacu. To nie był ten lustrzany świat, w którym zostałam poprzednio uwięziona, ale spokój, jaki tu panował, nieco mi go przypominała. Chociaż tutaj nie miałam wrażenia, że zaraz coś będzie chciało mnie zabić zza rogu.


Przy wodzie stała kobieta w zielonej sukni i blond włosach - moja matka. Znowu ją spotykałam w podobnych okolicznościach. Ostatnim razem umierałam, ale otrzymałam wybór i wybrałam życie. Wyglądało na to, że kolejny raz byłam na pograniczu śmierci. Zaczynałam mieć wątpliwości, czy kiedykolwiek umrę tak naprawdę, na śmierć i koniec.


Moja matka stała po kostki w wodzie i nie przejmowała się tym, że zamoczyła suknię. W sumie to wyglądało tak, jakby ta woda nie wnikała w materiał i mimo tego nadal była sucha. Dziwne - mówi to osoba, która już dwa razy cudem nie umarła. Chyba. Możliwe, że raz jednak umarłam, ale potem... nie. Jednak nie mam pojęcia, jak to działa.


Weszłam ostrożnie do wody i stanęłam tuż obok mojej matki. Wpatrywała się w horyzont, ale kiedy ja tam spojrzałam, niczego nie dostrzegłam.


- Nadal jesteś za wcześnie - powiedziała spokojnie, nie patrząc na mnie.


- Wiesz, to nie moja wina, że wszyscy pragną mojej śmierci - odparłam, wzruszając ramionami. - Ale to nie o to chodzi. Wcześniej wiedziałaś, że wolałabym zginąć, ale nie mogłam przez wzgląd na moich przyjaciół. Chciałaś mi przekazać, że królestwo beze mnie zginie. A teraz znowu się spotykamy. Co tym razem chcesz mi przekazać?


W końcu przeniosła na mnie swój wzrok, a kącik jej ust minimalnie się uniósł.


- Wyrosłaś na jeszcze mądrzejszą kobietę...


- Dziękuję, staram się. - Udałam, że łapię za niewidzialną suknię i lekko się skłoniłam.


- Arogancja również się ciebie trzyma, jak widzę. Przejdźmy się.


Wzięła mnie pod ramię i pociągnęła mnie na spacer wzdłuż brzegu. To mógłby być naprawdę miła chwila, gdyby nie fakt, że byłam potrzebna gdzieś indziej.


- Nie chcę cię pospieszać, ale mam bitwę do wygrania - odezwałam się po kilku krokach, a mama westchnęła.


- Czas tu nieco inaczej płynie, lecz w istocie, masz rację.


Na jej twarzy pojawił się smutek.


- Jest jedna kwestia, o której ci nigdy nie powiedziałam. Dotyczy mnie, ale również ciebie. - Wzięła głęboki oddech, zanim kontynuowała, a ja widziałam, że to, co chciała mi powiedzieć, nie było łatwe: - Znasz historię o Pani Oceanu*, prawda?


- Każdy zna - odpowiedziałam, tak jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Bo była. - Te legendy to część dzieciństwa.


- Cóż, nie wszystko to legendy.


Na te słowa zmarszczyłam brwi i spojrzałam na nią uważniej.


- Nie mówiłabyś mi tego bez powodu. Czy ty...? O cholera. 


Moja matka była Panią Oceanu. Panią Oceanu, o której krążą legendy. Tą, która połączyła magię morską z tą, która była praktykowana na lądzie. Tą, którą uznaje się za matkę syren. Wygnana córka Władcy-Zza-Morza, która do swoich zaświatów zabierała kobiety o walecznych sercach. Byłam w szoku, nie powiem. Moja matka była praktycznie boginią. O cholera.


- Ale... wszystkie twoje dzieci są syrenami, a ja nie pamiętam, żebym miała ogon. - Tak, to jest dokładnie to, co interesuje mnie w tym momencie najbardziej. - O cholera, ale mam sporo rodzeństwa.


- To było wieki temu. Dosłownie. Teraz musisz mnie wysłuchać i proszę, nie przerywaj mi. - Poczekała, aż jej przytaknę i dopiero wtedy kontynuowała: - Jesteś naprawdę wyjątkowa. Jesteś córką króla Narnii oraz Pani Oceanu, a to znaczy, że masz siłę zarówno na lądzie jak i na morzu. Dlatego przeżyłaś sztorm, dlatego ostatnim razem kiedy się spotkałyśmy, miałaś wybór oraz dlatego trafiłaś do lustrzanego świata. Syreny są nieśmiertelne, ty również to odziedziczyłaś, ale...


- Oczywiście, zawsze jest jakieś "ale".


- Tym "ale" jest twoja miłość. Osłabia twoją nieśmiertelną stronę. Osłabiła również mnie, kiedy byłam z waszym ojcem, a teraz jestem, gdzie jestem. - Gestem ręki wskazuje na morze i plażę. - Ale chociaż nadal mogę dbać o ciebie. Tak jak poprzednio masz wybór: możesz zostać ze mną albo odejść. Jednak tym razem nie ma niczego za darmo - ostrzegła, a ja cały czas uważnie ją słuchałam. - Odchodząc, musisz wyrzec się swojej nieśmiertelności i to będzie ostatni raz, kiedy się zobaczymy. Kiedy ponownie umrzesz, nie będę mogła ci pomóc.


Po jej słowach zapanowała między nami ciężka cisza. Nie spieszyło mi się do grobu, ale chyba nie byłam jeszcze gotowa, żeby ostatecznie pożegnać się z matką. Już dawno myślałam, że ją straciłam, ale nigdy nie pogodziłam się z jej stratą. Jednak wybierając ją, stracę wiele innych bliskich mi osób. Już raz byli skazani na to, żeby mnie opłakiwać, nie chciałam, by ponownie spotkało ich to samo. Stracić tę samą osobę dwa razy... po czymś takim nie mogłabym się już podnieść.


- Co z Kolem? - spytałam.


- Twoja miłość do niego pomogła mu przenieść się z tobą do lustrzanego świata. Ale więcej nie mogę wam pomagać.


- Ale gdzie jest teraz.


Mama delikatnie pokręciła głową.


- Nie mogę ci tego zdradzić. Śmierć jest jedną wielką niewiadomą, a ty poznałaś już wystarczająco wiele jej sekretów.


Zatrzymała się gwałtownie i odwróciła przodem do mnie, łapiąc mnie za ręce.


- Musisz teraz wybrać - powiedziała z powagą, patrząc mi w oczy. - Twoja decyzja będzie miała wpływ na wszystkich.


- Nie ułatwiasz mi tego - mruknęłam i jeszcze raz wszystko przeanalizowałam, choć wiedziałam, jak jest moja odpowiedź. Życie, za każdym razem bym je wybrała. Kol nie chciałby, żebym poddała się bez walki. Ja też bym sobie na to nie pozwoliła.


Mama zdawała sobie sprawy z mojej decyzji, bo ze smutnym uśmiechem pokiwała głową. Podała mi rękę i razem weszłyśmy po pas do wody. Poleciła mi, żebym położyła się na plecach.


- Kiedy będziesz gotowa, zanurz głowę.


Nie zwlekając ani chwili, zanurkowałam.


~


*ofc, Pani Oceanu jest wymyślona na potrzeby, chyba zauważyliście, że nie kieruję się za bardzo książkami

Comment