Rozdział 6





Kiedy miała zamiar ruszyć w stronę lasu z niego wybiegł on, ścigany przez opętane demony. Kobieta zobaczyła, że z nim razem ucieka jakaś zakapturzona postać.


- Ruszaj! – zawołał do niej wskakując na przyczepę.


Nieznajoma szybkim ruchem otworzyła drzwi od strony pasażera i wskoczyła do środka. Nina ruszyła w momencie, gdy ta zamykała drzwi.



Pędzili z oszałamiającą prędkością. Valentyn obejrzał się za siebie i ku swojemu przerażeniu ujrzał demony biegnące w ich kierunku. Szybko się opanował. Przyjął bojową postawę – na ile było to możliwe w ruchomym pojeździe. Wysunął z rąk igły i zaczął nimi strzelać do skaczących w jego stronę potworów. Nim padły wszystkie, był zdyszany i skonany. Uśmiechnął się jednak do siebie. Wiedział, że wygrał.


Uderzyła go myśli, że on się nie poddał temu szaleństwu zabicia kobiety. Nie miał pojęcia dlaczego tak się stało, ale czuł z tego powodu ogromną ulgę. Martwiło go dlaczego tak się stało, ale po chwili dał sobie z tym spokój. Nieważne jak to się stało, ważne jest to, że ona jest bezpieczna.


Tak naprawdę Valentyn wiedział dlaczego jej nie skrzywdził, za bardzo mu na niej zależało, dażył ją silnymi uczuciami, ale sam nie chciał się przed sobą do nich przyznać.



Nina była bardzo zmęczona tym co się wydarzyło, ale nie dawała za wygraną. Wiedziała, że jeśli się zatrzymają to zginą. Używała swoich mocy, ale czuła, że powoli się wypalą do kresu wytrzymałości, a dla niej to było niebezpieczne. Drzemała w niej bestia, która, jak już czuła, budziła się do życia. Zamrugała kilkakrotnie i skupiła się na odpędzeniu czystej energii. Jej ciałem wstrząsnął dreszcz. Wiedziała, że zaraz straci przytomność.


- Zamień się ze mną – wyszeptała. Zaskoczył ją słaby głos, który wydobył się z gardła.


Na szczęście dziewczyna usłyszała i popatrzyła na nią przez krótką chwilę, gdy zobaczyła wyczerpanie skinęła głową i zamieniła się z nią miejscami.


- Hej, przyspieszcie! – zawołał Valentyn z tyłu.


W tym momencie samochodem wstrząsnęło potężne uderzenie. Nina sadowiła się już na miejscu pasażera i nim straciła przytomność spostrzegła, że wjeżdżają do miasta.



Nie miał pojęcia jak potworom udało się przeżyć, ale jednemu udało się wyprzedzić pozostałe i uchwycić się samochodu. Szarpnął mocno, tak że stojący stracił równowagę. Demon o pustych oczodołach wspinał się już po samochodzie, gdy Valentyn go kopnął w twarz, ten puścił się z krzykiem.


Samochód przyspieszył i oddalili się trochę, ale nie na długo. Wciąż ścigani przez bestie mknęli ulicami miasta. Gdy dojechali do murów, na horyzoncie pojawiły się Anioły Mroku.


- No jeszcze mi tego brakuje – mruknął.


- Zabić ich, a dziewczynę przyprowadzić do mnie! – wrzasnął Ognisty Ptak Zemsty, który pojawił się z niespodziewanie.


Rzucił kulę ognia. Samochód gwałtownie skręcił. Pocisk niebezpiecznie blisko minął pojazd, ale eksplodował kilka metrów dalej. Detektywowi zrobiło się gorąco, a w następnej chwili poczuł jak leci na plecy i boleśnie uderza głową o szoferkę. Syknął z bólu oszołomiony siłą uderzenia.


Usłyszał okrzyk bojowy. Zamrugał i dostrzegł pikujące ku niemu Anioły Mroku. Mimo bólu wysunął z dłoni szpikulce i pozwolił by cale całe zmieniło się w igły. Poczekał cierpliwie aż przeciwnicy pojawią się w zasięgu pocisków. Gdy tylko tak się stało, wystrzelił szpikulce.


Rozległy się krzyki bólu, a w następnej chwili poczuł ból rozdzieranej skóry. Teraz to on zawył. Na oślep chwycił przeciwnika za skrzydło i próbował odepchnąć Lecz Anioł Mroku był zbyt wielki i ciężki. Samochodem co chwila szarpało. Wymijali pospiesznie inne pojazdy.


- Valentyn!


Kiedy usłyszał swoje imię wypowiedziane przez jedną z kobiet, w tym samym czasie został uniesiony w powietrze.


- Teraz jesteś zdany na mnie – usłyszał szyderczy głos i śmiech.


Zaczęli bardzo szybko wzlatywać i wirować. Valentynowi zrobiło się niedobrze i kręciło się mu w głowie. Cały czas próbował się wyswobodzić. Lecz nic to nie dało.


Nagle uderzył w nich silny podmuch wiatru. Spadał szybko i swobodnie.


Ogarniał go coraz większy strach.


Zamknął oczy i nagle poczuł, że ktoś go chwyta w ramiona. Otworzył oczy i ujrzał czarnowłosą, skrzydlatą demonicę o jasnych zielnych oczach.


- Spokojnie – szepnęła uspokajająco. – Gdzie mam cię podrzucić?


- Dzięki, czy możesz odnaleźć mój samochód? – zapytał nieznajomej. – Taki duży pickup.


Nie zajęło im to dużo czasu. Został podrzucony na przyczepę. Patrzył jak niezbnajoma odlatuje. Ogarnęło go zmęczenie.


- Hej, wszystko w porządku? – zawołała któraś z kobiet.


- Tak, tak. Jedź do biura – wyszeptał zmęczonym, znużonym głosem.


Samochód dodał gazu i po kilku minutach udało im się je zgubić. Bezpiecznie dotarli do biura i mieszkania zarazem. Gdy się zatrzymali zeskoczył z przyczepy. Był zaskoczony, gdy od strony kierowcy wysiadła córka klientów. Piękna ciemnowłosa dziewczyna w jasnej beżowej sukience i ciemniej pelerynie, teraz zakrywającej ją całą. Był pochmurny, chłodny dzień, a z nieba zaczęły kapać kropelki deszczu, zapowiadając opady.


- Co się stało? – zapytał zszokowany.


- Nic, proszę się nie martwić. Zamieniłyśmy się, ponieważ ona była zmęczona – kiwnęła


w stronę kabiny.


Podbiegł z drugiej strony i zobaczył ją bladą, zmęczoną, śpiącą niespokojnie, ale żywą.


Wziął ją delikatnie w ramiona i razem z drugą udał się do środa.


Zdziwił się, że nikogo nie ma, ale po chwili zorientował się, że jest ósma wieczorem, a


jego współpracownicy poszli po prostu do domów.


- Zostaniesz tutaj – zwrócił się do wampirzycy. – odpoczniesz, upewnimy się czy demony nas nie śledzą, a po tym zawiadomimy twoich rodziców, zgoda?


- Zgoda – odparła dziewczyna i klapnęła na kanapie przy oknie. – I tak muszę się zastanowić jak to wszystko wyjaśnię starym. Oni nie lubią jak im się sprzeciwiam, a ten wybryk uznają pewnie zza coś takiego.


Demon spojrzał na dziewczynę i nic nie mówiąc zaniósł Ninę do jej pokoju i delikatnie położył ją na materacu. Ściągnął z szyji obrożę i położył ją na podłodze obok lampki nocnej.


- Mogę z nią posiedzieć – odwrócił się, w drzwiach stała Kate.


- Dziękuję, ale...


- Nie, panu też należy się odpoczynek – przerwała mu i weszła do środka. – Wygląda


pan koszmarnie, jakby z pana miała za chwilę ulecieć dusza. Niech pan idzie się przespać.


- A ty? – patrzył na dziewczynę uważnie.


- Poradzę sobie – odpowiedziała i uśmiechnęła się promiennie. – Zrobię sobie coś do picia na wzmocnienie i dam radę. Ale pan musi się wyspać i umyć. W końcu uratował nam pan życie.


Podeszła i podpierając się pod boki, patrzyła na niego stanowczo. Czuł, że nie wygra z wampirzycą, więc po prostu wstał i wyszedł. Podążył w stronę swojej sypialni i łazienki. Wampirzyca miała rację, był skonany i cały podrapani przez demony.






Witajcie
Oto kolejny rozdział mojego opowiadania.
Powiedzcie mi, czy dobrze jest opisana walka.

Jak myślicie, dlaczego Valentyn nie został zahipnotyzowany?
Dlaczego Ognisty Ptak Zemsty chce śmierci głównej bohaterki?
I czy chcecie dowiedzieć się kim jest tajemnicza skrzydlata postać, która uratowała Valentyna?

Mam nadzieję, że Was tym rozdziałem nie zawiodłam i że nie ma w nim zbyt wielu błędów.
Niecierpliwie czekam na Wasze komentarze.

Pozdrawiam serdecznie  i ściskam Irma55.



Comment