6 - Prawda

Nie wiem ile siedzę w tej celi. Czasem ktoś przynosił mi jedzenie, w tedy też otwierał szklaną cele i karmił mnie. Musze przyznać że żarcie tu mają lepsze. Jak zwykle patrzyłam w podłogę, aż usłyszałam otwieranie drzwi i tupot butów. To nie były buty wojskowe, a tylko takie noszą strażnicy. 


- Jesteś Death, była agentka Hydry, która stanęła po stronie Rogersa. Ciekawe. - skwitował. Skądś znałam ten głos. - Ale ja nie po to. - słyszałam jak puka w szybę. Podniosłam lekko oczy i spojrzałam na niego. Moje włosy zasłaniały mi twarz i kiepsko widziałam odwiedzającą mnie osobę. Nagle do pomieszczenia wszedł strażnik. 


- Jest pan pewien, panie Stark? - spytał. 


- Owszem, a teraz otwieraj to. - rozkazał. Nagle moja cela się otwarła. Stark podszedł do mnie i odsłonił mi twarz. Jego źrenice powiększyły się, a usta otworzyły. 


Pov. Tony


Patrzyła na mnie pustymi oczami. Nie zmieniła się...jej oczy płonęły zielenią, nadal miała piegi, choć na pewno nie były tak liczne jak kiedyś. Po prawej stronie od dolnej wargi po linie szczęki widniała blizna, nie zbyt głęboka, ale widoczna gołym okiem. 


- Panie Stark? - spytał strażnik wybudzając mnie z fali wspomnień. Wyszedłem z jej celi i poszedłem do sekretarza obrony, który rozmawiał z T'Chall'ą.


- To ona. - powiedziałem krótko. 


- Jak pan widzi to ona pomagała nam złapać Barnesa i nie rozumiem czemu tutaj jest. - powiedział król Wakandy.


- Ale... - zaczął sekretarz


- Nalegam. - przerwał. Po chwili milczenia sekretarz obroni kazał przyprowadzić Death. 


- Dzięki. Mam u ciebie dług. - powiedziałem cicho. 


- I to sporej wielkości, jak zacznie szaleć, odpowiedzialność spadnie na ciebie. - odpowiedział. Krótko po naszej wymianie zdań, przyprowadzono Death w towarzystwie strażników. Nie miała kajdan i patrzyła na nas z nieodgadniętym wyrazem twarzy. Kazałem jej wsiąść do helikoptera, a kiedy to zrobiła wsiadłem za nią.


- Jakby co dzwoń i tak nie odbiorę. - powiedziałem, zamykając drzwi. Helikopter wystartował i zaczęliśmy lecieć w stronę bazy Avengers. Death patrzyła na mnie analizując każdy mój ruch. Jej długie włosy były tłuste i zasłaniały twarz mojej towarzyszce nadając jej tylko mrocznego wyglądu. 


- Po co to zrobiłeś? - spytała.


- Bo serce mam ze złota. - odpowiedziałem teatralnym głosem. Przekręciła głowę. 


- Kłamiesz...


- Dość często mi się to zdarza.


- Nadal nie uzyskałam odpowiedzi. Czemu. To. Zrobiłeś? - ponowiła pytanie kładąc łokcie na kolanach, patrząc na mnie podejrzliwie. Wziąłem głęboki oddech.


- Co pamiętasz ze swojej przeszłość? - odgarnęła włosy z twarzy i zmarszczyła brwi.


- Co to ma z tym wspólnego?


- Wszystko. 


- Nic. - odpowiedziała krótko. Wziąłem telefon i wyświetliłem jej uprzednio przygotowany folder. Na pierwszym zdjęciu byłem ja, moi rodzice i niska dziewczynka o ciemnych włosach, zielonych oczach i piegowatej buzi. Death przyglądała się fotografii, wstała i wyciągnęła rękę w stronę zdjęcia. 


- Teraz już wiesz czemu to zrobiłem. - powiedziałem. Szatynka spojrzała na mnie, a w jej oczach dostrzegłem lawinę myśli. - Masz, zobacz wszystkie. - mówiąc to podałem jej telefon, który niepewnie złapała. Oglądała każde zdjęcie dokładnie, a kiedy skończyła byliśmy już na miejscu. Wysiadłem i wszedłem do budynku, a za mną szła Death. Zaprowadziłem ją do pokoju. - Usiądź. - powiedziałem. Usiedliśmy na podwójnym łóżku. Szatynka oddała mi telefon i patrzyła na mnie nie obecnym wzrokiem. - Najwidoczniej jesteś moją siostrą. - powiedziałem. - Coś sobie przypomniałaś? - spytałem. Death długo milczała aż w końcu...


- Nazywałeś mnie śmierdzielem...uczyłeś mnie...w sumie wszystkiego... - schowała głowę w dłoniach.


- A jak masz na imię?


- Alex Stark.


Pov. Alex 


Odkąd dowiedziałam się że Tony jest moim starszym bratem czułam się dziwnie. Zaczęłam sobie wszystko przypominać i chyba wrócił mój charakter. Dowiedziałam się też że w 1991 r. kiedy zginęli nasi rodzice ja jechałam z nimi i Zimowy, znaczy Bucky nie zabił mnie w tedy tylko zaniósł do Hydry gdzie zmieniono mnie w maszynę do zabijania. Nie miałam mu tego za złe. Doskonale wiem jak to jest...wykonywać rozkazy których się nie chcę wykonać...być wykorzystywanym. Kiedy mnie porwano miałam 8 lat...dość sporo się zmieniło...


Tony postanowił też zmienić mi rękę na inną, a dokładniej na tą...



Muszę przyznać że ma swoje plusy, na przykład mogę podnieść więcej i mocniej uderzać, ale blokować umie też nie źle. Często też robił mi różne badani i tym podobne. Powiedziałam mu że jestem zaprogramowana i wystarczy znać parę słów, bym znów stała się Death i chyba powoli mu się udaje usunąć ten kod z mojej głowy, ale nie jestem pewna. Dowiedziałam się też że był napad na więzienie w którym przebywałam i uciekli więźniowie związani z Kapitanem Ameryką. Cieszyłam się że Wanda i reszta uciekli. Pewnego dnia postanowiłam spotkać się ze Stevem, który od dłuższego czasu ukrywa się i tylko Tony może się z nim skontaktować. Ubrałam czarny top, ciemne dżinsy, czarne długie kozaki do kolan. Oczywiście ubrałam jeszcze ciemnobrązową kurtkę. 


- Robocik, pożyczam motor. - krzyknęłam do Tony'ego. 


- Poradzisz sobie? - spytał.


- Jestem twoją siostrą, to chyba oczywiste. - założyłam okulary przeciwsłoneczne i poszłam do garażu gdzie wsiadłam na motocykl.



Wiem, rzuca się w oczy, ale jak to się rozpędzi, no mrrr. Od razu ruszyłam przed siebie.


***


Dojechałam do miasta i zatrzymałam się w pobliskim parku. Zostawiłam motocykl, schowałam ręce do kieszeni i poszłam. Długo nie musiałam szukać. Rogers siedział na ławce. Miał czapkę z daszkiem na głowię i okulary przeciwsłoneczne. Podeszłam do niego i zdjęłam jego czapkę, po czym usiadłam obok niego. 


- Ciebie też dobrze widzieć. - powiedział sięgając po swoją własność. Oddałam mu ją i zdjęłam swoje okulary. 


- Co tam w wielkim świecie? - spytałam.


- Nic specjalnego. Czasem ratujemy świat i takie tam. - uśmiechnęłam się. - A u ciebie?


- Okazało się że jestem siostrą Starka...


- Co? Ale...co? - przerwał mi. - To on ma rodzeństwo?


- Jak widać. Dzięki T'Challi udało mu się mnie uwolnić. Zadał sobie wiele trudu bym sobie wszystko przypomniała, ale udało mu się i nawet wymienił mi rękę. - mówiąc to zdjęłam do łokcia bluzę u lewej ręki, a potem szybko ją założyłam z powrotem. - A co z Buckym?


- T'Challa chcąc go jakoś przeprosić zaoferował mu "naprawienie mózgu", na co od razu się zgodził. Przebywa w Wakandzie...jest w kriokomorze, a ty?


- Tony bada mnie, czasem mam wrażenie że na mnie eksperymentuję, mówi że powoli zaczyna to usuwać, ale nie wiem czy mówi prawdę...


- Miejmy nadzieję. - szepnął Steve. 


- A co u Wandy? - spytałam.


- Pyta o ciebie, poza tym jest czuje się dobrze. Często też odwiedza ją Vision. 


- Cieszę się że u niej wszystko dobrze. - powiedziałam prostując nogi. - A tak apropo to jakbyś kiedykolwiek potrzebował pomocy, wiesz do kogo się zgłosić. - uśmiechnęłam się, a Steve odwzajemnił mój gest. Nagle ktoś zadzwonił do Rogersa, odebrał telefon.


- Halo? W mieście z naszą znajomą. Dobrze, nie ma sprawy. - zakończył rozmowę i spojrzał na mnie. - Sam dzwonił. Jest w pobliżu idziesz ze mną? 


- Z chęcią. - wstaliśmy i zaczęliśmy iść do pobliskiej kafejki. Po drodze rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Rogers był chyba zaskoczony tym jak się zmieniłam. W sumie to się mu nie dziwię. Kiedy weszliśmy do kafejki od razu zobaczyłam Sama. Podeszliśmy do niego. Spojrzał na mnie zdziwiony.


- Death? - spytał szeptem.


- Teraz Alex. 

Comment