23

    Przez okrągłe dwa tygodnie budziłam się ze świadomością braku Dominika obok. Zasypiałam mając go przed oczami. Łudziłam się, że widzę go na ulicy, w sklepie. Jego płacz brzęczał mi po uszach. Jego wyraz twarzy, z którego tak naprawdę nie można było nic wyczytać wyrył się w mojej głowie. I wiedziałam, że będzie tam siedzieć do końca życia. Nigdy nie widziałam go tak nijakiego jak wtedy. Janek zauważył, że straciłam "swoją energię" i postanowił zabrać mnie na ferie. Nie wiem gdzie. Nie wiem z kim. Nic nie wiem. Rodzice się zgodzili, bo przekupił ich jakąś gadką, kazał mi wyjść wtedy z pokoju. Podobno "niespodzianka".


    ••*••


      Chłopacy z terefere zaproponowali abym zabrał ją na terecamp. Co prawda, wszystkie miejsca zostały już zajęty trzy tygodnie temu, ale wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że przyda nam się damska dłoń w pokoju wychowawców. Jej rodzice wpłacili zaliczkę, a ja dopłaciłem. Nie mówiłem im tego, ale nie chciałem żeby myśleli, że żeruję na ich forsie. Zależy mi tylko na tym, aby Ola znowu odzyskała wewnętrzny spokój. I zapomniała o tym debilu. On nie jest jej wart.


  ••*••
Wysiadłam z samochodu pod jakąś stacją paliw. Nie powiem, ciekawe miejsce na spotkanie po prawie miesiącu. Wyciągnęłam swoje bagaże i pożegnałem się z tatą, który mnie tu przywiózł.


-Baw się dobrze. I jakby coś się działo- dzwoń.


-Dobrze tato. Dziękuję.


••*••
- I gdzie ona? - zapytał Kiślu pożerając paczkę żelków, która miała być na podróż. Cóż, już nie jest. Smacznego Rafale.


- Zaraz będzie. - zapewniłem.


Kilka sekund później drzwi się otworzyły i weszła ona. Jedną rękę poprawiała kosmyk włosów ciagle spadający jej na czoło, a drugą pchała walizkę. Wstałem i przeciskając się przez siedzenia podszedłem do niej. Odebrałem bagaże i położyłem je na górnym schowku. Zauważyłem na jej twarzy zdziwienie, więc chwyciłem ją za dłoń.


- Koledzy, koleżanki. - poprosiłem o uwagę, mimo że nie musiałem tego robić. W momencie kiedy drzwi się otworzyły i weszła "nowa" kilkanaście par oczu filtrowało ją od dołu do góry.
-Mam nadzieję, że nie będziemy mieli żadnych nieporozumień na naszym cudownym terecampie! Razem z kadrą jesteśmy pewno, że będzie cudownie. A to...- objąłem ramieniem moją wspaniałą towarzyszkę podróży, przez co kilka par zazdrosnych oczu wykręciło fiksa. Tak jak Ona ma to w zwyczaju. - To moja jedyna i wspaniała... przyjaciółka.


Jestem prawie pewien, że wszyscy w busie odetchnęli. Nawet chłopcy. Co było trochę niepokojące.

Comment