Minik: Co robisz?
Ja: Oglądam film.
Minik: Jaki?
Ja: Seryjny morderca brutalnie zamordował kolesiowi żonę, a syna uczynił kaleką. Syn zostaje porwany, a ojciec musi namierzyć i gonić porywacza przez tysiące kilometrów z pomocą psychicznie chorej kobiety!!!
Minik: Jaki tytuł kretynko
Ja: "Gdzie jest Nemo?"
Minik: OMG ZARAZ BEDE
Zatrzymałam film, ubrałam piżamę (pomińmy fakt, że siedziałam w samej bieliźnie) i zeszłam na dół, aby dorobić popcorn. Znając życie przyjdzie i zje wszystko co spotka na swojej drodze. Gdy strzelająca kukurydza była gotowa, wsypałam ją do dużej miski i zaniosłam na górę.
Minik: MOŻE MI OTWORZYSZ DRZWI HALO
Zbiegłam szybko po schodach śmiejąc się przy tym. Kretyn. Dzwonki do drzwi nie istnieją?
Otworzyłam drzwi i ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, zauważyłam Dominika. ALE UWAGA! Przyniósł jedzenie! Niewiarygodne!
-Minąłem po drodze sklep. - powiedział widząc moją twarz, która prawdopodobnie wygladała jak "a co to za święto" i wtargnął do środka.
-Dzień Dobry! - krzyknął rozglądając się, a nastepnie spojrzał na mnie. Pokręciłam głową dając mu znak, że jesteśmy sami. W ciagu sekundy przerzucił mnie przez ramię. Krzyczałam, ale co z tego? Było śmiesznie póki nie wskoczył ze mną przwieszoną jak zdobycz na schody. Teraz to się zaczęłam drzeć jak stare gacie na płocie.
••*••
- Gdybyś była kanapką w McDonaldzie, nazywałabyś się McBeauty.
Spojrzałam na niego zdziwiona, a on puścił mi oczko.
- Hej, czas zapłacić za czynsz w moim sercu! - starałam się przedrzeźnić jego głos, przez co wybuchnął śmiechem.
Opanował się w ciągu sekundy i zapytał wyniośle
- Wiesz co jest za cztery dni?
Parsknęłam i podniosłam brwi.
- Dwudziesty szósty grudzień?
- Czyli...?
- Boże Narodzenie?
- Jena! Durna babo! - wywrócił teatralnie oczami - Wiesz co się stało dokładnie pół roku temu od dwudziestego szóstego?!
Chciałam otworzyć usta, ale on był szybszy.
- Nasze pierwsze spotkanie! Pamiętasz? - wróciłam pamięcią do tego dnia. To był jednocześnie najlepszy i najbardziej krępujący dzień w moim życiu.
-Pamiętam.
Widziałam kątem oka jak się uśmiecha. Dlaczego odlicza dni od takiego dnia?
- Cztery dni później poznałam Janka. - szepnęłam
Spojrzał na mnie, ale pewnie pomyślał, że sie przesłyszał. Nie mówiłam mu o Jasiu. Nie zna go. Kiedyś mu powiem. Mam nadzieję, że sie polubią, obaj są najważniejszymi mężczyznami w moim życiu, zaraz po ojcu. Tyle, że między Jasiem, a Dominikiem jest jedna wielka różnica. Dominik siedzi właśnie obok mnie.
-Dominik?
Zerknął na mnie z uniesionymi brwiami.
- Przyjaciele na zawsze? - wyciągnęłam najmniejszy palec u dłoni i w charakterystyczny sposób zgięłam go w pół.
- Przyjaciele. - zahaczył swój palec o mój i spojrzał mi w oczy. Uśmiechnął się, ale to nie był TEN usmiech.